lipiec 2019

MONSTER

Jestem maksymalnie wyluzowany. Miałem odwiedzinki mojej berlińskiej rodzinki. Już na starcie dostałem czarne kepi. Jest to znak dla mnie, że rolę „Monstera” mam już na stałe zaklepaną. Pogaszone światła i zasunięte żaluzje w oknie jednego z pokoi to znak, że akcja już rozpoczęta. Ciągle głodny Monster chrapiąc wydaje dźwięki „mniam”, „mniam” przez sen, czyli zjada małe dziewczynki. Słyszy nagle skradające się, ciche niby kroki, a może pełzanie. Rzuca się oszalały z głodu w tę stronę i małe, pulchne, chrupkie jak racuszki rączki i stópki padają ofiarą głodnego „potwora”. Żarówka w starej lampie przy łóżku nie wytrzymuje tak wysokich tonów i dźwięków wydawanych przez ofiary pisków, zapalając się i gasnąc samej nie wiedząc dlaczego.

ZESZYCIK

   Kupiłem sobie „zgrabny” zeszycik za 3 euro, a nie za 50 centów /wpadłem w „koszta”/. Wymaga oczywiście super zapisków i stawia mi wymagania, którym mogę nie sprostać.

   Czerwcowe słoneczko zbierając się do snu pociesza mnie, dyskretnie uśmiechając się w moją stronę, dodając mi otuchy i siły w powrocie do warsztatu, który muszę ogarnąć, gdyż jutro mam odwiedziny Hani i Lili w asyście ich rodziców.

   Ależ to będzie odjazd /zabawa/. 

Scroll to Top