Kupiłem sobie „zgrabny” zeszycik za 3 euro, a nie za 50 centów /wpadłem w „koszta”/. Wymaga oczywiście super zapisków i stawia mi wymagania, którym mogę nie sprostać.
Czerwcowe słoneczko zbierając się do snu pociesza mnie, dyskretnie uśmiechając się w moją stronę, dodając mi otuchy i siły w powrocie do warsztatu, który muszę ogarnąć, gdyż jutro mam odwiedziny Hani i Lili w asyście ich rodziców.
Ależ to będzie odjazd /zabawa/.