maj 2017

Początek końca?

Jest godz. 9.00, a ja już w „Goerli”. Jest prawie bezludnie i tylko wrony wyciągają z koszy resztki pozostawionego przez ludzi żarcia, rozwalając wkoło po trawie. Siadam. Zajechało mocno zapachem kupy z krzaków, odchody ludzkie strasznie śmierdzą.

Po drodze młoda Afrykanka z fest okaleczoną nogą, próbowała podnieść się z ziemi. Cygańska rodzina koczowała na trawie w krzakach okalających siatkę boiska, głośno porozumiewając się po polsku. Grupa policjantów spacerowała wesoło gwarząc, pewnie natkną się na siebie. Gdzieś w oddali rozleniwione spóźnionym snem ciało młodego człowieka na ławce. Pierwszy łyk piwa chłodzi spękane wargi nocnych wojowników, wyznawców wódki „Korn”. Z krzaków wyłonił się młody szczurek, popatrzył na mnie, usiadł na tylnych łapkach.

Z głębokich zarośli obłąkane okrzyki czarnego człowieka. Nie doszedł jeszcze do siebie po wieczornej obławie policyjnej. Młody człowiek o rudych włosach zapytał mnie, czy nie widziałem czerwonej saszetki, którą skradziono mu wczoraj. Łudził się, że złodziej porzucił choć dokumenty.

W słońcu jest już prawie 30 stopni. Wrony przeniosły się na drzewa a wybebeszone kosze i rozrzucone dookoła śmieci, świadczą o zakończonym posiłku. Wśród drzew i krzewów widać białe punkciki oczu handlarzy „marihuany”. Żadnych białych ludzi wokół. Dolina kurczy się spalonym, śmierdzącym olejem z grilli „Longobardów” z Anatolii. Ich dzieci wrzaskiem wypierają zapach marihuany autochtonów. Czyżby, to początek końca starej Europy, jak wieszczą defetyści?

Festiwal Filmowy

Zakończył się festiwal filmowy Berlinale, miłym dla nas Polaków akcentem, docenieniem filmu Agnieszki Holland. Jeśli o filmie myślę, jako wiernym obrazie w sensie prawdy życia, nie jest ono w tym kraju domeną sukcesów. Fassbinder/ Kiefer, malarz spalonej ziemi/, przeczuwają zło, fatum które nadejdzie. Literatura ukrycia , wycofania się z udziału i odpowiedzialności. Oskar w „Blaszanym bębenku” Guntera Grassa , zostaje wiecznym chłopcem. W wielkim kryzysie następuje zdumiewające połączenie moralności z liryzmem. Dążenie za uczuciem, jako marzenie idealne, romantycy , poeci tęsknotą do ideału, połączoną z przekonaniem o potwornej rzeczywistości, w której należy być bezwzględnym, by dojść do finalnej wzniosłości, jako swoistego rodzaju katarsis. Sztuka twórcza wyrasta z przeżycia narodowego, gdzie jednostka wycofuje się z odpowiedzialności na rzecz zbiorowej. Według Herzoga z przyrodą nie łączy nas nic, jesteśmy wyrzutkami wykluczonymi z procesu tworzenia świata. Moralność owadzia, mrowiska, wszyscy tak żyją , bo takie są czasy, mordu, ludobójstwa itd. Uważają, że to normalne. Dla mnie pozostaje to niezrozumiałe i nielogiczne. Thomas Mann uważa, że sztuka w Niemczech była zawsze przeciwko społeczeństwu, inaczej niż we Francji, Grecji i Polsce. Brecht natomiast sądzi, że człowiek nie jest zwierzęciem z gruntu złym, to okoliczności determinują jego zachowania. Marcel Reich – Ranicki, kronikarz getta warszawskiego, po wojnie zdobył uznanie inteligencji niemieckiej, stał się największym autorytetem już w czasach Willi Brandta i okrzyknięty został papieżem krytyki literackiej. Do tej pozycji pretendował Gunter Grass, jednak nigdy nie sięgnął po tak wysokie miano, za sprawą nieujawnienia epizodu z wczesnej młodości /członkostwo w oddziałach SS /.
Świat filmu polskiego i niemieckiego, podążają różnymi ścieżkami i nie zawsze spotykają się w zbieżnym punkcie.

W dolinie ludzi szczęśliwych

Jest niedziela. Siedzę na ławce w „dolinie ludzi szczęśliwych” myśląc o postępującej pauperyzacji społeczeństwa. 80% biedy i 20% kumulujących tzw. kapitał. Na ulicach i w metrze, pokolenie XXI wieku zamula się. Obojętnie na porę czasu – zero adrenaliny. O byt walczyć nie muszą, odreagować gorzałą też nie ma czeg. Lucyper-konsum, jest słodki urodą i zapachem dziewcząt i chłopców, smakiem hajowych napitków, ciuchów markowych. Trudniejsze życie – mocniejsze trunki.

W sobotę wieczór dzieją się po kątach w parku jakieś małe dramaty. Ledwie wyciągnąłem kajet, a już widzę przede mną porozrzucane wokoło narzędzia wspomagania damskiej urody. Szminki, pudry, kremy, tusze. Przed ławką dwie butelki wina stoją puste obok siebie, jak sprawcy jakiegoś zdarzenia. Tuląc się do siebie, mówią mi, że chciały inaczej, że są niewinne. W tej samej chwili wyłania się z pobliskich krzaków dwoje narkomanów. Mówią po polsku. Brudni, młodzi i szczęśliwi, że los taki łaskawy dla nich. On pomaga jej i w ten sposób czuje, że jest facetem. Na mnie nie zwracają uwagi. Dla nich nie mnie nie tutaj. Znikają w krzakach podobnie, jak się z nich wyłonili. Słońce za most zachodzi. Napiszę jeszcze parę słów o rozmowie z inteligentem z Hesji, który przysiadłszy się do mnie, skutecznie rozproszył skupenie przy rysowaniu. Przerzucaliśmy tematy, jak dwaj zapaśnicy: Heimat, integracja, nacjonalizm. Szybkość zachodzących zjawisk szokuje niemiecką inteligencję, niepewne słowa o bogu ojcu, gdy Kościół śpi, przybrawszy urzędowe szaty. Najważniejsze, dla tej instytucji są kwestie materialne, prestiżowe oraz obecność w życiu politycznym na prawach uważnie słuchanego autorytetu. Nie tylko w szczęśliwej dolinie.

Nacjonaliści o słowiańskich korzeniach

Goerlitzer Park. Jest południe, ciepło, słoneczko „ zerka” od czasu do czasu. Coraz więcej białych ludzi spaceruje – mają jutro wolny dzień, czyli Zjednoczenie Niemiec. Niektórzy zwą go obaleniem muru. W pełni nie jest dniem radości, lecz zadumy. Rząd NRF wykorzystał moment słabości imperium i odkupił DDR. Suma transakcji do dziś nie jest znana. Podział na Wessi i Ossi pozostał nadal a uprzedzenia okazały się trwalsze od muru.

Tereny od Odry do Łaby wyludniają się pomału. Nie pomogły inwestycje w infrastrukturę i otwarcie się banków. Oczekiwano ożywienia kulturalnego i gospodarczego, przygotowano wszystko, zapomniano „tylko” o genetycznej, trzypokoleniowej utracie woli działania i pozbawieniem przez zarządzanie totalitarnego systemu.

Na pustoszejące tereny po drugiej stronie Odry, wprowadzają się Słowianie. Lokalne władze są przychylne. Opór stawiają młodzi nacjonaliści z NPD, bez wykształcenia, leniwi, z tych też powodów nie emigrują w poszukiwaniu pracy, na którą nie mają szans. Nieświadomi swych genów słowiańskich odziedziczonych po przodkach (dokładnie 1000 lat temu zaczął się proces germanizacji tych terenów), szybko, chętnie i skutecznie ulegają indokrynacji. Brak osobowości i odpowiedzialność grupowa, dają im poczucie siły, bezkarności w spełnianiu misji pokoleniowej „swego” narodu. Dla rządzących, spełniają rolę wentyla społecznych nastrojów, który momentami wymyka się spod kontroli. Bundestag głosami 1:3 nie zabronił działalności NPD w myśl nacjonalistycznych prohitlerowskich haseł.

Scroll to Top