Początek końca?
Jest godz. 9.00, a ja już w „Goerli”. Jest prawie bezludnie i tylko wrony wyciągają z koszy resztki pozostawionego przez ludzi żarcia, rozwalając wkoło po trawie. Siadam. Zajechało mocno zapachem kupy z krzaków, odchody ludzkie strasznie śmierdzą.
Po drodze młoda Afrykanka z fest okaleczoną nogą, próbowała podnieść się z ziemi. Cygańska rodzina koczowała na trawie w krzakach okalających siatkę boiska, głośno porozumiewając się po polsku. Grupa policjantów spacerowała wesoło gwarząc, pewnie natkną się na siebie. Gdzieś w oddali rozleniwione spóźnionym snem ciało młodego człowieka na ławce. Pierwszy łyk piwa chłodzi spękane wargi nocnych wojowników, wyznawców wódki „Korn”. Z krzaków wyłonił się młody szczurek, popatrzył na mnie, usiadł na tylnych łapkach.
Z głębokich zarośli obłąkane okrzyki czarnego człowieka. Nie doszedł jeszcze do siebie po wieczornej obławie policyjnej. Młody człowiek o rudych włosach zapytał mnie, czy nie widziałem czerwonej saszetki, którą skradziono mu wczoraj. Łudził się, że złodziej porzucił choć dokumenty.
W słońcu jest już prawie 30 stopni. Wrony przeniosły się na drzewa a wybebeszone kosze i rozrzucone dookoła śmieci, świadczą o zakończonym posiłku. Wśród drzew i krzewów widać białe punkciki oczu handlarzy „marihuany”. Żadnych białych ludzi wokół. Dolina kurczy się spalonym, śmierdzącym olejem z grilli „Longobardów” z Anatolii. Ich dzieci wrzaskiem wypierają zapach marihuany autochtonów. Czyżby, to początek końca starej Europy, jak wieszczą defetyści?
![]()
Zakończył się festiwal filmowy Berlinale, miłym dla nas Polaków akcentem, docenieniem filmu Agnieszki Holland. Jeśli o filmie myślę, jako wiernym obrazie w sensie prawdy życia, nie jest ono w tym kraju domeną sukcesów. Fassbinder/ Kiefer, malarz spalonej ziemi/, przeczuwają zło, fatum które nadejdzie. Literatura ukrycia , wycofania się z udziału i odpowiedzialności. Oskar w „Blaszanym bębenku” Guntera Grassa , zostaje wiecznym chłopcem. W wielkim kryzysie następuje zdumiewające połączenie moralności z liryzmem. Dążenie za uczuciem, jako marzenie idealne, romantycy , poeci tęsknotą do ideału, połączoną z przekonaniem o potwornej rzeczywistości, w której należy być bezwzględnym, by dojść do finalnej wzniosłości, jako swoistego rodzaju katarsis. Sztuka twórcza wyrasta z przeżycia narodowego, gdzie jednostka wycofuje się z odpowiedzialności na rzecz zbiorowej. Według Herzoga z przyrodą nie łączy nas nic, jesteśmy wyrzutkami wykluczonymi z procesu tworzenia świata. Moralność owadzia, mrowiska, wszyscy tak żyją , bo takie są czasy, mordu, ludobójstwa itd. Uważają, że to normalne. Dla mnie pozostaje to niezrozumiałe i nielogiczne. Thomas Mann uważa, że sztuka w Niemczech była zawsze przeciwko społeczeństwu, inaczej niż we Francji, Grecji i Polsce. Brecht natomiast sądzi, że człowiek nie jest zwierzęciem z gruntu złym, to okoliczności determinują jego zachowania. Marcel Reich – Ranicki, kronikarz getta warszawskiego, po wojnie zdobył uznanie inteligencji niemieckiej, stał się największym autorytetem już w czasach Willi Brandta i okrzyknięty został papieżem krytyki literackiej. Do tej pozycji pretendował Gunter Grass, jednak nigdy nie sięgnął po tak wysokie miano, za sprawą nieujawnienia epizodu z wczesnej młodości /członkostwo w oddziałach SS /.
Jest niedziela. Siedzę na ławce w „dolinie ludzi szczęśliwych” myśląc o postępującej pauperyzacji społeczeństwa. 80% biedy i 20% kumulujących tzw. kapitał. Na ulicach i w metrze, pokolenie XXI wieku zamula się. Obojętnie na porę czasu – zero adrenaliny. O byt walczyć nie muszą, odreagować gorzałą też nie ma czeg. Lucyper-konsum, jest słodki urodą i zapachem dziewcząt i chłopców, smakiem hajowych napitków, ciuchów markowych. Trudniejsze życie – mocniejsze trunki.
Goerlitzer Park. Jest południe, ciepło, słoneczko „ zerka” od czasu do czasu. Coraz więcej białych ludzi spaceruje – mają jutro wolny dzień, czyli Zjednoczenie Niemiec. Niektórzy zwą go obaleniem muru. W pełni nie jest dniem radości, lecz zadumy. Rząd NRF wykorzystał moment słabości imperium i odkupił DDR. Suma transakcji do dziś nie jest znana. Podział na Wessi i Ossi pozostał nadal a uprzedzenia okazały się trwalsze od muru.